Opowiem o tym, co się wydarzy.
Odsłonię dla was niezwykłe dale.
Niech krytykują mnie historycy,
Za te wróżebne mroczne detale.
Powrócą kiedyś jak po okręgu
Burze, tajfuny i huragany,
I jak skórzane końskie popręgi
Lody zaciągną brzuch oceanu.
Niczym oszczerstwa, niczym kalumnie,
Ziemię otulą wielkie śnieżyce.
Gdy tu duć będą wiatry północne,
To na południu już nawałnice.
Gromkie rozlegnie się tokowanie
Jakby stalowy tokował drągal.
Wtedy potoki w wysokiej pianie
Runą na hale, zagrożą lądom.
W stukach i dzwonkach bezgwiezdnej nocy
Słychać obmowy i szkalowanie.
Kiedy zapłaczą ludzie z północy,
To, ci z południa zapłaczą także.
Nie łoskot szabel, nie tętent koni,
Nie dzikie hordy od Chingis-chana,
Ale miliardy wypitych szklanic
Zatopią ziemię, mordo pijana.
|