Życie to ruch
W górę i w dół,
Idziesz bez konwojentów.
Sztachniesz się raz,
Potem na gaz
I skubiesz delikwentów.
By kusić los,
Bierzesz na skok
Zblatowaną draniare.
By frajer zmiękł
Z bańki go w łeb
Pokazujesz „warszawę”.
Chodź śledzą nas,
Choć grożą nam,
Mamy ich gdzieś, mój chłopcze.
Nakradłem dość,
I właśnie stąd
„Pietrowka 38”.
Poprawczak, łagier, puszki dwie,
Wyroku się nie bałem.
Kiedy do sądu wieźli mnie
W nos psom się zdrowo śmiałem.
Ludowy sąd,
Jak ze szkła dzwon.
Ludu ja tu nie widzę.
Prorok jak lód,
Papuga muł,
Frajerstwa nienawidzę.
Pytania rozbawiły mnie,
Na nerwach leszczom grałem.
I nie pogodzę nigdy się
Z takim sformułowaniem.
Do winy nie przyznaje się,
Nie raz w kiciu siedziałem.
Piszą, że niby jak ten męt
Ofiary obrażałem.
To fałsz. Podchodzę cicho tuż,
Proszę o pugilares.
Po co tu nóż, gdzie grabież tu,
Zmieniaj sformułowanie.
Gdybym dziś pił,
Powiedział bym:
„Stop, towarzysze mili!
Po co tu złość,
Wy już mnie dość
Karmili i poili.”
Każdy oddawał forsę mi,
Bez targów, na dzień dobry.
Ja dziękowałem zawsze im,
Słowem wspierałem dobrym.
Brawo by bił mi każdy z was,
Przerwałbym tę naradę.
I jak profesor rzekłbym wam
Dziękuję za uwagę.
To podły fałsz, to podły fałsz,
Że jak grabieżca grabię.
Jak ludziom w oczy spojrzeć mam
Z takim sformułowaniem.
|