Ekspres Moskwa - Warszawa, ja mam trzynaste miejsce,
W znaki dawno nie wierzę, znaki to babska rzecz,
Ja jechałem do Mińska, major jechał do Niemiec,
Rozmawiamy z majorem, żeby nie nudzić się..
Ja mu mówię o swoich słabościach,
Lecz on nie wie, co to słabość jest.
Materialnie ma wszystko co trzeba,
A moralnie, moralność ma gdzieś.
Major coś nie rozmowny - z wojny wrócił sierżantem,
A ja z nim tak od serca i otworzył się on.
Ale już po godzinie zaczęliśmy się sprzeczać
I rozmowa przybrała bardziej konkretny ton.
Ja mu mówię o swoich słabościach,
Lecz on nie wie, co to słabość jest.
Materialnie ma wszystko co trzeba,
A moralnie, moralność ma gdzieś.
Major prawie zapłakał, szkoda mu stąd wyjeżdżać,
Musi tam pod Berlinem przeżyć jeszcze ten rok.
Nawet i bez tych Niemiec, trosk, kłopotów mu nie brak,
Gdyby choć wojna była, chodźmy maleńki front.
Ja mu mówię o swoich słabościach,
Lecz on nie wie, co to słabość jest.
Materialnie ma wszystko co trzeba,
A moralnie, moralność ma gdzieś.
Major choć był wkurzony trzymał na wodzy nerwy,
Żona w łzach go żegnała, ja rozmawiałem z nią.
Major powiedział później, to nie czterdziesty pierwszy,
A ja - tak między nami, miałem już tego dość.
Ja mu mówię o swoich słabościach,
Lecz on nie wie, co to słabość jest.
Materialnie, ma wszystko co trzeba,
A moralnie, moralność ma gdzieś.
|