Kiedyś mi przyjdzie przestać grać i śpiewać,
Czym się to zakończy? Tego nie wie nikt.
To jedno wiem na pewno: ja umierać
Na razie nie zamierzam, wierzcie mi.
Przykuty jestem łańcuchem sukcesu,
Dzwoneczki sławy ranią uszy me.
Ej, kto tam stuka we wrota dębowe,
Kułakiem wali w skobli twardą czerń.
Odzewu nie ma, choć wiem, że tam stoją
Czujne, zajadłe, łańcuchowe psy.
Nad ogrodzeniem widzę jak się błyszczą
Sierp z młotem, gwiazda, złotych kłosów kiść.
Srebrną obrożę do połysku przetrę,
Złoty łańcuch przegryzę na pół.
Przeskoczę parkan, bok o drut rozerwę,
Ranny pobiegnę w oko groźnych burz.
|