W naszej sławetnej, roboczej brygadzie,
Poszły słuchy o balu - maskaradzie,
Maski rozdano tu i tam,
Słoni i małp, baranów, lam,
Bal ma się odbyć dziś na promenadzie.
Co mam założyć żeby pójść w paradzie?
Pytam się żony: „Może mi doradzisz.”
A ona tak: „ Nie szykuj się,
Idę tam sama, czy chcesz czy nie,
Wstydzę się ciebie, ty pijany gadzie.
Długą suknię pożyczyłam od Nadi,
Chcę dziś wyglądać jak Marina Vladi.
Choćbym pęknąć miała na pół,
Wezmę w tym udział, kacie mój,
A ty się możesz choćby na śmierć zapić.
Buty na glanc i mknę po promenadzie,
Kaowców dwóch namierza mnie w tym stadzie,
Kolka na twarz zakłada mi
Alkoholika maskę w mig,
I rozpijamy w trzech litra w pobliskim barze.
Zataczam się wśród masek na paradzie,
Patrzę- dwie żony-dwie Mariny Vladi,
Jedna i druga maskę ma
Hipopotama, co za fart.
Co miałem robić, że się tak wyrażę.
Premię mi dali za udział w maskaradzie,
Z podziwem patrzą na mnie w mej brygadzie,
Alkoholikiem byłem cud,
Zagrałem ulubioną z ról,
Z hipopotami hymn śpiewałem na paradzie.
|