Tak po naszemu to wypiliśmy niewiele,
Klnę się na boga, powiedz Sierioga.
Gdyby tu wódy nie pędzili z mirabelek,
Nie zaszkodził by nam ten trzeci literek.
Pierwszą butelkę obalili my na ławce,
Drugą przy klombie leżąc na trawce,
Trzeciej choć zabij już nie pamiętam
Film mi się urwał, sprawa zamknięta.
Ciągnąłem z gwinta i od rana nic nie jadłem,
To po tej trzeciej jak pluto padłem.
Gdy z piskiem opon suka po nas zajechała,
Cała kompania jak jeden już leżała.
Tego trzeciego tośmy w metro zataszczyli,
Jakby nie patrzeć starczyło siły.
Że okulary gdzieś po drodze się rozbiły,
Nie nasza wina jak mi bóg miły.
Towarzysz władza, jak to władza równy koleś,
Przetrzepał lolą, kazał się rozejść.
Na „rozejść się” ja zaraz się zgodziłem,
I się rozszedłem, to jest zgubiłem.
Jeśli zrugałem kogoś nie karajcie srogo.
Lecz gdzie tu prawda? Powiedz Sierioga.
Padłem jak długi, to z winy kamienia,
Nie z żalu piję tylko z pragnienia.
Słów kilka powiem, ale nie do protokołu,
Czego nas uczy rodzina, szkoła.
Takich jak my pijaczków życie każe srogo,
To szczera prawda, powiedz Sierioga.
Jak jutro się przebudzi to samo wam opowie,
Życie nas depcze, bije po głowie.
Po co sumienia wam obciążać takim chłamem,
Odpuście krzynkę, co wam się stanie.
Popatrzcie tylko jak Sierioża głową kiwa,
On was rozumie, on was podziwia.
A milczy godnie, bo jak ojca was szanuje,
Racje pojmuje, nie protestuje.
Władzuniu droga nasze dzieci w domu płaczą,
A tu nas karcą, aresztem straszą.
Metro nie chodzi, autobusy nie kursują,
Taxi za drogie, krocie kosztuje.
Spójrz Sierioga jak tu nas wszyscy poważają,
To nas podwożą, to nas wsadzają.
Nie jakiś kogut będzie nas tu jutro budził,
Sam starszy sierżant kawusię nam posłodzi.
Gdy już się wyśpisz nie będziesz się zataczał,
Mam w bucie rubla starczy na kaca.
Jutro od rana czeka nas powrotna droga,
Pieprzyć ten areszt, no śpij Sierioga.
|