Mnie w każdy wieczór zapalają świece
I obraz twój zasnuwa biały dym.
Nie chcę słyszeć o tym, że czas nas leczy,
Że wszystko mija, jak godziny, dni.
Już czuję ból, niepokój dręczy duszę,
I wszystko to, co miało dla mnie sens
Zabrałaś tam, a ja tu czekać muszę,
Samolot wzbił się, została noc i lęk.
Mnie w każdy wieczór zapalają świece
I obraz twój zasnuwa biały dym.
Nie chcę słyszeć o tym, że czas nas leczy,
Że wszystko mija, jak godziny, dni.
W duszy pustynia aż po samo serce,
Nie stójcie tak nad pustą duszą mą.
W niej pajęczyna, piosenki i wiersze,
Całą resztę ona zabrała stąd.
A teraz wieczór zapala mi świece
I obraz twój zasnuwa biały dym.
Nie chcę słyszeć o tym, że czas nas leczy,
Że wszystko mija jak godziny, dni.
W duszy mej ani celu, ani drogi,
Pogrzebcie w niej, a zobaczycie tam,
Jakieś półfrazy, jakieś półdialogi,
Reszta to Francja, Paryż białych malw.
I dziś mi wieczór znów zapalił świece
I obraz twój zasnuwa biały dym.
Nie chcę słyszeć o tym, że czas nas leczy.
On nas nie leczy, on nas kaleczy,
I wszystko mija razem z nim.
|