Od granic my ziemię obrócili nie raz, Jak dziewczynę na balu. A z powrotem odkręcił ją nowy kombat, Odepchnąwszy nogą od Uralu. A na koniec padł rozkaz: do przodu czas iść, I odbijać co nasze po drodze. Pamiętam jak słońce przesunęło się wstecz, I o mało nie zaszło na wschodzie. My ziemi nie mierzymy krokami, Zadeptano nie jeden tu kwiat. My ją pchamy co rusz buciorami, Prosto tam, prosto tam. Od wiatru ze wschodu przygiął się w polu stóg, Do skał lgną owiec stada. Bez dźwigni oś ziemi przesunęliśmy w dół, Odwracając kierunek natarcia. Nie bójcie się, że słońce zachodzi nie tam, Sądny dzień, to są bajki dla starszych. My ziemię obracamy tutaj raz po raz, W huku dział, na bagnetach, w natarciu. Pełzniemy obejmując pagórki, Rwiemy trawę i gryziemy piach. Popychamy ziemię kolanami, Prosto tam, prosto tam. Nikt nie znajdzie takich, nawet gdyby i chciał, Co to ręce podnoszą. Żywym pomogą dziś stosy poległych ciał, Za przykrycie zabici posłużą. Wszystkich zabić nie może ołowiany wiatr, Jak zaskoczy? Czy z tyłu, czy z czoła ? Ktoś tam z przodu na gniazdo ogniowe się wdarł, I ziemia na minutkę zamarła. Moje stopy gdzieś z tyłu zostały, Boleść czuję i piekący żal. Ziemi kloc dziś odpycham łokciami. Prosto tam, prosto tam. Ktoś wstał, i z pogardą zgiął się w pół, robiąc skłon, Dostał kulę w nagrodę. Na zachód, na zachód pełznie nasz batalion, Żeby słońce wzejść mogło na wschodzie. Brzuchami po błocie, smród wdychając i dym, Wciąż do przodu pełzniemy bez strachu. Dziś słońce na niebie sprzyja nam, złotem lśni, To dlatego, że przemy na zachód. Ręce, nogi pokryte ranami, Rosę pić, korę gryźć przyszło nam, Ziemię rwiemy na kęsy zębami, Tu i tam, tam i tu, tu i tam.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?