Choć nigdy nie wierzyłem w przyszły raj,
To nie wiedziałem, co się wokół dzieje.
Karmieni kłamstwem żuliśmy ten farsz,
Magadan wyrósł na łagrowym chlebie.
Byłem jak inni prostakiem i kpem,
Pierwszym naiwnym, nieukiem bez mała.
Budapeszt nie wszedł drzazgą w serce me,
I Praga serca mi nie rozerwała.
W życiu, na scenie byliśmy jak chór,
Młodzi i cisi, baliśmy się podpaść,
Kiedy nas będą oceniać i kłuć,
Będziemy walić na odlew i kopać.
Niebezpieczeństwo czuliśmy jak psy,
A tu powoli odwilż się zbliżała,
W skażonych głowach dojrzewała myśl,
I jasność jakaś dusze rozświetlała.
I choć nas kule nie brały na cel,
Żyliśmy cicho oczu nie podnosząc.
My dzieci Rosji, wiemy co to krew,
Piliśmy wódkę płaczem się zanosząc.
|