I minął tydzień, dziś sobota,
Bokiem wychodzi mi robota.
Jak Ninka wpadnie dziś na tańce,
To z nią wypiję i zatańczę,
„To przecież dno,
To jest draniara.
Po co ci to?"
Nawija wiara.
„Odpuście sobie głupie luje,
Ninka ma dryg i mi pasuje.
Ninka mi wczoraj zapodała,
Że chce być ze mną. Kit to? Bałach?”
„Kto by tu chciał
Iść w tango z Ninką.
Ona spała
Z całą Ordynką.
Do wszystkich lgnie,
Układy psuje.”
„Ja Ninkę chcę,
Ja Ninkę czuję.”
Mówi że kocha, co to bzdura.
Co ja dla Ninki za figura?
Ninka to ment, kapryśne zwierzę,
Ninka choć żul, mnie Ninka bierze.
Przepity głos,
Zadziorna mina.
Rozbity nos,
Pod okiem siniak.
Ubrana tak,
Że szkoda gadać,
A ja ją chcę,
Ona mi rada.
Ninka się szlaja, pije, kradnie,
I poważanie ma w ferajnie.
I choć to zwykła ulicznica,
Ona mnie kręci i zachwyca.
|