Nie chcę by mnie zwano
łobuzem, bandytą,
Już lepiej przystąpię
do antysemitów.
Choć prawo im wisi
i pragną pogromów,
To mają poparcie
i głosy milionów.
Żeby się rozeznać,
kto tu ma być bitym,
Trzeba z góry wiedzieć,
kim są ci Semici.
Jeżeli to jacyś
bardzo mili ludzie,
Bić nie będzie łatwo,
to droga po grudzie.
Mój druh alkoholik
Żydów nienawidzi,
Mówi mi: „Semici,
to po prostu Żydzi”.
Mam zupełną jasność
i już się nie boję,
Po tym wyjaśnieniu
już wiem na czym stoję.
Długo się trzymałem
od owego bagna,
Bo czciłem jak Boga
Alberta Einsteina.
Co dalej mam robić?
Zwlekać niepodobna,
Trzeba mi się tu odnieść
choćby do Lincolna?
Wśród nich jest stracony
przez Stalina, Kapler,
Wśród nich bardzo sławny
komik, Charlie Chaplin.
Mój druh Rabinowicz
ofiara faszyzmu,
I przy tym gorący
zwolennik Marksizmu.
Tenże alkoholik
na kacu znów ględził,
Że w święta krew piją
chrześcijańskich dzieci.
Raz w knajpie przy piwie
koledzy mówili,
Że Żydzi przed laty
Boga ukrzywdzili.
Nie dość, że od wódki
krew chrześcijan wolą,
To słonia dręczyli
w podmoskiewskim ZOO.
Ukradli złodzieje
narodowi memu
Nasz chleb z urodzaju
przyznany na plenum.
Przy Kurskiej, Kazańskiej
asfaltowej drodze,
Zbudowali dacze,
na złodzieju złodziej.
Już jestem gotowy
grabić i rabować,
I będę bił Żydów,
by Rosję ratować.
|