Rwę przed siebie co tchu ledwie żywy,
Drugi dzień już obława ta trwa.
Otoczyli nas tu, otoczyli,
Czuję w pysku słodkawej krwi smak.
Huk wystrzałów łomocze po lesie,
Oczy strzelców wciąż śledzą nasz bieg,
Rannych skowyt po śniegu się niesie,
Tym co padły nie grozi już śmierć.
To polowanie jest na wilki, trwa obława,
Wataha krwią zbroczona pędzi ostatkiem sił.
Krzyk naganiaczy, trąbek pisk, trwa jatka krwawa,
W uszach mam jazgot psów i kul złowieszczy świst.
Gra haniebna tu dzisiaj się toczy,
Na bezbronnych sto fuzji i śrut,
Giną matki, szczenięta, szlak grodzi
Czerwień szmat nawleczonych na sznur.
Wilk czerwieni się boi jak ognia,
Dobrze wie, że gdzie czerwień tam śmierć,
Wilk zawraca, gdy strefa znaczona,
Instynktownie unika tych stref.
To polowanie jest na wilki, trwa obława.
Wataha krwią zbroczona pędzi ostatkiem sił.
Krzyk naganiaczy, trąbek pisk, trwa jatka krwawa,
W uszach mam jazgot psów i kul złowieszczy świst.
Choć mamy łapy i szczęki mocne,
Dziś bezwzględny osaczył nas wróg.
Jak straceńcy pędzimy na oślep
Wzdłuż tej strefy, gdzie z czerwienią sznur.
Wilk nie zrobi nic wbrew swej naturze,
Już się zbliża życia mego kres.
Ten któremu za tarczę dziś służę
Uniósł strzelbę i wziął mnie na cel.
To polowanie jest na wilki, trwa obława,
Wataha krwią zbroczona pędzi ostatkiem sił.
Krzyk naganiaczy, trąbek pisk, trwa jatka krwawa,
W uszach mam jazgot psów i kul złowieszczy świst.
Śmiałym skokiem do strefy się wdarłem,
To rozum mnie pchnął na ten skrót.
A za sobą już tylko słyszałem,
Strzelców krzyki i wystrzałów huk.
Rwę przed siebie co tchu ledwie żywy,
To uskrzydla mnie wolności duch.
Otoczyli mnie tu, otoczyli,
Jeszcze chwila i umknę im zdrów.
To polowanie jest na wilki, trwa obława,
Wataha krwią zbroczona pędzi ostatkiem sił.
Krzyk naganiaczy, trąbek pisk, trwa jatka krwawa,
W uszach mam jazgot psów i kul złowieszczy świst.
|