Błysk ostry jak brzytwa przeszył niebo na wskroś,
Strzałów rozległ się huk, prochu rozlała woń,
Helikopterów szum doszedł do nas zza drzew,
I bojowy ich szyk cieniem na śniegu legł,
Zobaczyliśmy ich i polała się krew.
Przywarliśmy brzuchami do śniegu jak psy,
Nawet ten, nawet ten, co naprawdę był zły,
Co z niedźwiedziem się starł i jak z równym się gryzł,
Nawet on stracił hart i ze strachu w głos wył,
Nawet on skulił łeb zamiast biec ile sił.
Ludzie nas nienawidzą, zawsze bali się nas,
Wilki z nimi nie mogą żyć w zgodzie.
Śmierć nas śledzi i patrzy jak skoczyć na kark,
Czujna, mściwa, przebiegła jak złodziej.
Na nic nasza odwaga, ostre zęby i spryt,
Na nic to, że chodzimy stadami.
Żywą krwią zapłonął na śniegu jak znicz,
Podpis nasz: „Nie jesteśmy wilkami.”
Ja pełzałem jak wąż skomląc cicho przez łzy,
Osaczony jak zwierz, unurzany we krwi,
Serie za serią tnąc przeczesywały las,
Wkoło piekło i dym jakby kończył się świat.
Krwawił nie jeden z nas, ołowiany ciął deszcz,
Zaskoczyli nas dziś i znów wzięli na cel.
Żywym nie ujdzie nikt, wystrzelają nas tu,
Człowiek wojnę tę wszczął, a nie jakiś tam bóg,
Zbliża się sfora psów gnają prosto na nas,
W równej walce przepadną z kretesem.
Myśmy wilki, wy żer naszych kłów, naszych paszcz,
Wyście psy i jak psy tu zginiecie.
Lecz nadejdzie ten dzień, przyjdzie nam hańbę zmyć,
Zadrży w posadach las pod naszymi łapami.
Ale dziś krwią zapłonął na śniegu jak znicz
Podpis nasz: ”Nie jesteśmy wilkami.”
Tam za rzeką jest las: gęsty, dziki jak my,
Przepłyniemy tam w pław, ukryjemy się w nim.
Uciekajmy co tchu, życie ratujmy swe,
Czas szczenięta brać w pysk i przez chaszcze tam biec,
By pijanym łajdakom nie służyć za cel.
Cudem przeżyłem bieg by się skryć w gąszczu tym.
Nic nie znaczę ja sam, wilczej watahy syn.
Wzrok zawodzi już mnie i nie czuje swych łap,
Gdzie jest mężny mój duch, gdzie odwaga i hart,
Gdzie jesteście pogromcy siół, pastwisk i stad.
Łeb mi opadł na pierś, okrążyli tu mnie,
Gończych psów ujadanie się zbliża.
Nasi bracia już dziś będą pić naszą krew,
Choć my z nimi najbliższa rodzina.
Lecz nadejdzie ten dzień, przyjdzie nam hańbę zmyć,
Mówię to proroczymi słowami.
Ale dziś krwią zapłonął na śniegu jak znicz
Podpis nasz: „Nie jesteśmy wilkami.”
|