Trzymano słuszną miarę za poprzedniej ery,
I na bandytów się mówiło flibustierzy.
Potem na piratów przechrzczono ich.
Teraz ich sądzą,
W więzieniach głodzą,
Jak tę dzicz.
Bandyta bliźnich nie lubi, duszy nie czuje,
Odciąża im kieszenie, portfel rekwiruje.
Jak ten inteligent podchodzi raz,
Uśmiech na twarzy,
I już klient mniej waży
O sto gram.
A jeśli taki bliźni zacznie się sprzeciwiać,
Zbytnio denerwować lub broń boże się migać,
Wtedy bandyta jak bez wyjścia zbój,
Mierzy i strzela,
I bliźni to już teraz
Zimny trup.
Za to ani awansu ani pobłażania,
I dochodzi do wzajemnego obrażania,
Gdy na robocie nieostrożny jest.
Stać! Wrzeszczy władza.
I już bandytę wsadza
Na lat sześć.
Na ciele społeczeństwa jest wielu pasożytów,
Tylko dlaczego wszyscy wstydzą się bandytów.
Ja z oburzeniem chcę powiedzieć dziś:
Zrozumcie ludzie
Bandyci muszą również
Jeść i pić.
|