Mosty spłonęły, coraz głębsze brody,
Tłoczno i czaszek zatrzęsienie tu.
Zamknięto wejścia i wyjścia i schody,
Droga jest tam, gdzie faluje tłum.
Jak spłoszone konie w dyszlowym zaprzęgu -
Wyraźnie widać jak mały jest świat -
Tłum się przesuwa po zamkniętym kręgu,
Krąg jest olbrzymi, orientacji brak.
Deszcz pada, błyszczy na szybkach lampionów,
Tłum polonezem przez kałuże brnie.
Nie ma zapachów, kwiatów, barw i tonów,
Jakby z powietrza ulotnił się tlen.
Żadne szaleństwo ani też natchnienie,
Kręgu nie przerwie choćby płonął świat.
Czy to ruch wieczny przez ludzkie cierpienie
Bezkresną drogą w nieprzebyty las?
|