Po brzegu lodowca idziesz w biel,
Wzroku nie spuszczasz ze szczytu góry.
Góry śpią wdychając gęstą mgłę,
A wydychają śnieżne lawiny.
Patrzą na ciebie przez cały czas,
Jakby w opiekę cię swoją brały.
Ostrzegą ciebie zawsze na czas
Przed lecącymi z góry skałami.
Góry wiedzą, skąd nadejdzie zło,
W chmurach kryją się zwały złomowisk.
Nie odróżniałeś mówiąc wprost,
Wybuchów bomb od górskich osuwisk.
Gdy potrzebujesz pomocy gór,
Gromkim echem odpowiedzą skały.
Wiatr po żlebach, piargach będzie niósł
Echo gór, jak radiowe sygnały.
Kiedy o przełęcz toczył się bój,
Żeby nie zostać wrogiem nazwany,
Piersią chroniłem skalisty mur,
Skały mi ramię swe podawały.
Że mądrzy nie lubią gór to fałsz,
Ty przyszedłeś, bo nie wierzysz gawiedzi.
Miękł granit i tajał lód nie raz
I puchem tuman się u nóg ścielił.
Gdy na wieki zakryje cię śnieg,
Leżąc nad tobą, jak nad kimś bliskim,
Schylą się grzbiety górskie we mgle,
Jak nad mocnym zwartym obeliskiem.
|