W okolicach miasta Pekin
chodzą, włóczą się Hunwejbini
i starych obrazów
szukają Hunwejbini.
I nie dlatego, że Hunwejbini
uwielbiają posągi i obrazy:
Zamiast posągów będą urny
„Rewolucji Kulturalnej”.
I chociaż wiem dokładnie
jak to się wymawia,
no coś bardzo nieprzyzwoitego
ciśnie mi się na usta:
Chuj-wej-bini...
Otóż ich wódz towarzysz Mao
wymyślił dla nich zabawę:
Nie chodźcie, dzieci, do szkoły
dołączcie do naszej rewolucji!
I to nie to, że te dzieci
to małolaty.
One posiekały
bardzo wielu na kotlety!
I chociaż wiem dokładnie
jak to się wymawia,
no coś bardzo nieprzyzwoitego
ciśnie mi się na usta:
Chuj-wej-bini...
Trochę odpoczęliśmy,
a teraz pora pochuliganić.
Coś za spokojnie -
pomyśleli Mao i Lin Biao.
Jak by tu jeszcze
rozpieprzyć ten świat?
Pokażemy środkowy palec
Ruskim i Amerykańcom!
I chociaż wiem dokładnie
jak to się wymawia,
no coś bardzo nieprzyzwoitego
ciśnie mi się na usta:
Chuj-wej-bini...
|