Ustąpił dreszcz, nareszcie czas,
By dojść na wierch,
Lawiną się potoczył strach
Na wiek, na wiek.
Po drodze nie zatrzymuj się,
Gdy ciężko iść;
Na którą z gór zapragniesz wejść -
Ulegnie ci.
Już za mną oblodzona grań,
Co lśni jak nóż;
Najwyższa z niezdobytych ścian
Pode mną już.
Imiona tych, co padli tu
Poniesie wiatr,
A drogę, co przerwali w pół
Pokonam ja.
Zmęczone oczy razi blask
Lodowych pól;
Zbłąkanych śladów strzeże tam
Granitów mur.
Do marzeń swych podnoszę wzrok
I wierzę, że
Nad nami słowa czyste są
Jak śnieg, jak śnieg.
Przez długie lata będę ten
Pamiętał dzień:
Pod szczytem, tam opuścił mnie
Zwątpienia cień.
Wywróżył szczęście mi na wiek
Strumienia szept;
To było w środę, dobrze wiem
Był dzień - jak dzień...
|