W bełkot miast, opon pisk, w rozbieganie i zgrzyt,
powracamy już, choć dla nas nie ma tam miejsca.
Lecz schodzimy, no cóż, może trochę i wstyd?
Tam wysoko zostało, tam wysoko zostało nasze serce.
Niepotrzebne mi kłótnie i spory,
przekonałem się nieraz i wiem,
że od gór wyższe są tylko góry...
Te, na których nie spoczął Twój cień.
Kto by chciał zostać sam, kiedy bieda, gdy ból?
Nikt nie lubi odchodzić, gdy się serce wyrwało.
Lecz schodzimy, no cóż, lecz z wysoka, znad chmur!
No bo nawet bogowie, no bo nawet bogowie też na ziemi bywali.
Niepotrzebne mi kłótnie i spory,
przekonałem się nieraz i wiem,
że od gór wyższe są tylko góry...
Te, na których nie spoczął Twój cień.
W tylu pieśniach i snach, w tylu słowach i łzach,
góry z nami zostaną i zawezwą nas kiedyś.
Lecz schodzimy, no cóż, może nawet i żal?!
Ale kiedyś wrócimy, ale kiedyś wrócimy, wracać zawsze należy!
Niepotrzebne mi kłótnie i spory,
przekonałem się nieraz i wiem,
że od gór wyższe są tylko góry...
Te, na których nie spoczął... żaden cień!
|