Któż to rzekł: nam się spalił ten świat! Już nie wrzucić na Ziemie nam siemię!? Któż to rzekł: Ziemi zginął już ślad? Nie, na chwile schowała swe brzemię. Macierzyństwa od Ziemi nie wziąć, Nie zgnieść jej, nie wyczerpać jak morze. Kto uwierzył: spalona co bądź!? Nie, sczerniała na wieki od gorza. Jak przekroje, okopy tu SA Oraz leje, jak rany wciąż zieją. Wręcz nieziemskie cierpienie rwa Ogolone nerwy mej Ziemi. Wszystko ścierpi, wytrzyma od zła, - Nie przyłączaj ja do kaleki! Któż to rzekł, ze Ziemia nie gra, Ze zamilkła Ziemia na wieki?! Nie, o, nie! Dzwoni ta z wszelkich rur, Z ran swych wszystkich, z dymników, jęk głusząc, Ziemia jest nasza dusza do gór, Wiec butami nie zdeptać nam dusze! Kto uwierzył: spalona co bądź!? Nie, na chwile schowała swe brzemię.
© Walentyn Walewski. Tłumaczenie, 2013