Tydzień zmęczony, stary Bóg W skupieniu, natchnieniu i szale Mnożył tworzenia trud I parzył za parą parę Jemu tworzyć pociecha I diabeł go nie powstrzyma I tak Bóg stworzył człowieka Równego wzór manekina Nie nowa jest to idea I nie śmie zaprzeczyć nikt jej Dowiodę ja, jak dwa i dwa, że Adam był manekinem My, chromosomowe śmieci Ogryzki boskich genów Tym samym śladem ja z dziećmi Tworzymy tłum manekenów
       
Żywych kto stroi głupi W płaszcze gabardynowe Lepiej przystrojmy kukły Zróbmy figury woskowe Nie miej pretensji do mnie Rozejrzyj się dookoła Choć z wierzchu do nas podobne Nie żyją podobnie do nas Z nosem przypartym do szyby Stoisz i w karku Cię łamie A one patrzą na niby I uśmiechają się ładnie A ten tu kretyn w szlafroku się ewidentnie naśmiewa Jak żyjesz mały człowieku? Biedaku, jakże się miewasz? Spójrz na tę piękność w futerku Machoń i pióra do kolan Pieści ją frajer w sweterku Choć może Ty byś tak wolał? Ich żizń doprawdy harosza I dbają o nie i grzeją I nie wydają ni grosza I wcale się nie starzeją Nikt tu nie troszczy się o nas I jeszcze po sądach ciągają Zaś tworom ze sztucznych mas Komforcik tu urządzają Spójrz jak spokojne one Nic takich nie zirytuje My głowy mamy szalone Nikt z nas tu nie pasuje W sobie podobnych gronie W łóżku czy przy grze w bilard Jak jogin nieporuszone Miło-uprzejme nad wyraz Chciałbym tak sobie pożyć Wolność ma jest mi nie w smak Wolałbym za to jak oni Dzień choć spróbować tak Na manekenową dolę Zgadzam się, niech mnie szlak Rodzinę ja nową wolę Maneken - mój nowy brat Dla wszystkich mam nowy plan Z co sezonową wymianą Ludzi bezdusznych klan One zaś ludźmi się staną Gotów się jestem założyć, że gdyby doszło do tego Nie dałyby na to zgody Już one wiedzą dlaczego Żaden z nich oddać nie zechce Tak wygodnego mieszkanka O miejsce w pudle za szkiełkiem Ostra wybuchłaby walka Coś mi się zdaje, że knują Gdy żywi śpią utrudzeni Że członki rozprostowują I chodzą nocą po ziemi Maszyny wyprowadzają I rządzą nocą na mieście Do rana tak rozrabiają Po czym wracają na miejsce A takie kręcą numery Że nie wykręcisz w rok ich Po czym wracają w swe sfery I jakże im nie zazdrościć? My, raz na wozie, pod wozem Do ściany plakat kleimy Tę naszą główną dewizę „Troszcz się o manekiny” Wczoraj był napad, czytali W galerii tylko dla szych I choć bandyci strzelali Nie zginął tam żaden z nich Jego nie złamiesz podatkiem Nie dla nich podwyżka cen Bądź pozdrowiony o gładki Bądź zdrów, o maneken! I jak hindusi wierzymy, że życia gdy przyjdzie kres Zmienimy się w manekiny I życie ich będziem wieść Nie ma co płakać, chłopaki Nadejdzie jeszcze nasz czas Los wspólny będzie jednaki Los manekena dla mas Nas żywych sto chorób toczy Nie warto już być człowiekiem Nadchodzi symbol epoki Zdrowy i silny - maneken.
© Maciej Maleńczuk. Tłumaczenie, 2011
© Maciej Maleńczuk. Wykonanie, 2011