Cios w cios za ciosem
i jeszcze jeden i
Borys Butkiejew lewy prosty
w szczękę wsadza mi,
W kąt ringu już zapędził mnie,
nie chybił ni o włos,
A mnie tu na parkiecie źle
i czuję każdy cios.
Butkiejew zaś myślał, czekając, by bić:
I życie jest dobre i dobrze jest żyć!
Sześć! Siedem! Osiem! Leżę wciąż,
a swoi wrzeszczą - wstań!
Więc wstaję, świat mi w głowie krąży,
bije znów ten drań!
Może do końca starczy sił,
unikam, bronię się,
Może ktoś w twarz człowieka bił,
bo ja od dziecka nie!
Butkiejew zaś myślał, nie przestając szyć:
I życie jest dobre i dobrze jest żyć!
Trybuny w krzyk, w trybunach ruch -
frajera bij, on tchórz!
Więc z półdystansu wali w brzuch,
na linkach ma mnie już!
Ale przedobrzył, chybił raz
i w narożniku śmiech,
Więc mówię zgięty przed nim w pas:
Zmęczyłeś się, weź wdech!
A on nie usłyszał, bo dyszał, chciał pić!
Tak dobre jest życie i dobrze jest żyć!
I znowu bije, zdrowy czart!
Widzę, że będzie źle!
Bo boks - nie bójka, sport
dla odważnych itd.
On wsadził ciosy jeszcze trzy
i sił się pozbył tak,
Że sędzia podniósł rękę mi,
którą nie biłem wszak!
On leżał i myślał, że dobrze jest żyć!
Temu więcej niż wszystko, a temu mniej niż nic!
|