Przyjaciel miał niezwykły plan
i chyba był nie całkiem zdrów
Wyjechał stąd na Magadan,
więc czapki z głów
Nikt mu w kajdany nie skuł rąk,
ani nie zbudził go nad ranem
Nie skazał go sowiecki sąd
na pobyt w zonie zakazanej
Przez ramię rzucił, że ma plan
i w Magadan
W życiu, jak w życiu nie szło źle,
wszystko toczyło się normalnie
Podobno nawet w KGB
chłop nie miał teczki ściśle tajnej
A najdziwniejsze w sprawie,
że nikomu nie naraził się,
Więc nikt donosem nie chciał go
Zesłać na dno
Po co więc jechać drogi szmat,
gdzie świat wyklęty się zaczyna
gdzie kończy się normalność,
a ślad wszelki po człowieku ginie
Gdzie druty wytyczają szlak,
gdzie tylko reflektorów blask,
Ogłasza brzask
Gdzie droga w jedną stronę jest,
gdzie człowiekowi marznie serce
A za drutami w świecie zła,
żyją zesłańcy i mordercy
Przyjaciel odrzekł nie martw się
ich w Moskwie tyle samo jest
i chociaż w mieście nie ma krat
to ten sam świat
Na Magadanie czerń i biel,
bez czerwonego światłocienia
Tutaj zrozumiesz życia sens
i że najgorsza śmierć sumienia
Że było dobrze, a jest źle,
że nigdy nie odrodzisz się,
Chyba, że duszy twojej próg
przestąpi Bóg
Teraz już wiem z kim w życie gram,
rzucę w cholerę cały kram,
I w Magadan
|