Wrzuć do ognia kamienie czerwone Niech się w ogniu rozpalą na biel Niech powrócą znów lata minione Niech położą się na nas jak cień Dorzuc jeszcze kamieni do ognia I niech ogień zamieni je w pył Jak nam życie zmieniało się co dnia I jak bunt co nam w serca się wrył Niech otoczy nas para gorąca We mgle błądzić normalna to rzecz Nieustannie wciąż rwać się ku słońcu Choćby za to groziła nam śmierć Odwykliśmy od światła i świata Świat nas zdradził i wepchnął nas w noc Oduczyli nas śmiać się i płakać Chociaż łzy tam mieszały się z krwią Krew w łachmany łzy wsiąkły nam w duszę Duszę z ciała wywlekli na wierzch Lecz nie mogli jej niczym pokruszyć Zatem ciała obrali za cel Równym rytmem dudniły wagony Równym rytmem rąbaliśmy las Równym rytmem krew dudni nam w skroniach Równym rytmem przeminął nasz czas Dorzuć jeszcze kamieni do ognia Bo sybirski ogarnął mnie chłód Na czerwono rozbłysły znów gwiazdy Znowu serca zmieniają się w lód Wrzuć do ognia kamienie czerwone Niech się w ogniu rozpalą na biel Niech odpłyną znów lata minione I niech znów dla nas zacznie się dzień
© Andrzej Kołakowski. Tłumaczenie, ?
© Andrzej Kołakowski. Wykonanie, 2010