Choć wszędzie czyha niewidzialny wróg. dla społeczeństwa wirus nic nie znaczy: cholera zwala ludzi pracy z nóg, lecz ludzie pracy stają znów do pracy. Zamknięty Krym, zaraza jest i tam, sterty arbuzów palą w Astrachaniu, ale robotnik wykonuje plan i od maszyny nie odejdzie za nic! Nieważny bilans poniesionych strat, gdy w piersiach nam chęć walki wzbiera szczera! Nie będzie drwić z potęgi Kraju Rad jakaś niemrawo tląca się cholera! Zgodnym wysiłkiem pracujących mas damy cholerze solidarny odpór! No pasaran! Cholera nie ma szans! Naród zarazę stłumi już w zarodku!
       
Wróżyłem z kart, i widząc damę trefl rzuciłem jej dla żartu: "Ty cholero!", i nagła myśl - cholera to był blef, walczyliśmy z chimerą, nie z cholerą! Dziś kwestię tę przejrzałem aż do dna, i na tym dnie dostrzegłem treści głębsze: cholera fakt, rzecz groźna ale ta. co ciska nas i rzuca. albo trzęsie. Ruszymy znów na choleryczny front, lecz walka ta nie będzie już lak prosta, bo wredny szept ze wszystkich słychać stron: "Panie, pan wie, cholery można dostać!"
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1989