Śmieję się tak że w piersi braknie tchu,
I sam już nie wiem - czy to sen, czy jawa;
Otacza mnie zamaskowany tłum -
Istna Wenecja, corso i karnawał!
Ze wszystkich stron dobiega: "Jesteś nasz!"
Tancerzy krąg zwiera się coraz ciaśniej -
Więc moją twarz, prawdziwą moją twarz
Uznano za karnawałową maskę!
Zabawa trwa, lecz wszystko jest nie tak
I słyszę masek krzyki nienawistne:
Że tańczę źle, że ciagle gubię takt
I że partnerom depczę po odciskach.
Co robić mam? Wyrwać się, uciec stąd?
A może jednak tańczyć jak mi każą?
Może, Bóg da, spod tych zwierzęcych mord
Wyjrzą człowiecze, sympatyczne twarze?
Peruki, maski, udawany świat -
Tu postać z bajki, tam z literatury,
Z prawej arlekin, z lewej tańczy kat,
Sporo pajaców, a najwięcej durni.
Tu błyszczą kły - to w owczej skórze wilk,
Ktoś w cudze piórka się przystroił właśnie,
Ktoś inny ze swą maską tak się zżył,
Że nie wie sam, czy nosi twarz, czy maskę.
Włączyłem się w karnawałowy krąg
Lecz cały czas mnie kwestia dręczy taka:
A jeśli ktoś nie zechce maski zdjąć?
Jeśli spodoba mu się maska taka?
Co będzie, gdy pierrota natchnie myśl.
By zostać już na zawsze w swym kostiumie?
Lub gdy swój durnie wyszczerzony pysk
Zechce na stałe nosić jakiś dureń?
Jak dostrzec dobrą i przyjazną twarz?
Kto się odezwie zwykłym ludzkim głosem?
Tak, wkładać maski nauczono nas -
Maska skutecznie chroni twarz przed ciosem...
Coś niecoś jednak już o maskach wiem,
Zwłaszcza o jednej, którą każdy nosi:
To obojętność - można dzięki niej
Żyć nawet wtedy, gdy ktoś pluje w oczy.
Skoro tak bardzo ludzie chcą się skryć
To niech się kryją - nie dociekam przyczyn.
Może pod maską maski nie ma nic
Albo półmaski wrosłe w półoblicza?
|