Kumple skok mi nadali, dom w dzielnicy willowej,
ciemno choć w mordę bij, można walić jak w dym,
jedna noc i gotowe, sam się nieźle obłowię
i chłopakom odpalę jakąś dolę za cynk.
Nie, nie pójdę tam kraść, w nocy ludzie chcą spać,
by na czas rano wstać do roboty,
trzeba spokój im dać,
ja naprawdę, psiamać,
snu zakłócać
im nie mam ochoty!
Powiedzieli mi wszystko, że tam mieszka artystka,
ma brylanty jak łapcie, kupę złota i szmal,
wleziesz oknem, bo nisko, zgarniesz towar i pryskasz,
barachło opylamy i prujemy na bal!
Nie, nie pójdę tam kraść, w nocy ludzie chcą spać,
by na czas rano wstać do roboty,
trzeba spokój im dać,
ja naprawdę, psiamać,
snu zakłócać
im nie mam ochoty!
Przekonywał mnie Miszka,
że to dziana artystka,
chrzanił: u nas artysta zawsze bidny jak mysz,
ale Miszka, cwaniaczek,
mówił: Baba ma daczę,
jak zobaczysz tę daczę, to pomyślisz, że śnisz!
Trudno, pójdę tam kraść, choć artystka chce spać,
by na czas rano wstać do roboty,
trudno, nie dam jej spać,
choć naprawdę, psiamać,
nie mam na to
specjalnej ochoty.
Powiedziałem chłopakom,
że to lipa z tą chatą,
świecidełka fałszywe, reszta - szmaty i chłam,
a ta cała artystka
lat ma chyba ze trzysta,
nie daruję skubańcom, że posłali mnie tam!
W nocy głupio jest kraść, w nocy ludzie chcą spać,
by na czas rano wstać do roboty,
trudno, nie dam jej spać,
choć naprawdę, psiamać,
nie mam na to
specjalnej ochoty.
|