w restauracji „Berlin"
Nalewam sobie setkę „Stolicznej",
mam dzisiaj święto - i smutno mi,
sam wznoszę toast za tych z milicji,
za tych z milicji nie pije nikt...
A przy sąsiednim stoliku zabawa,
a przy sąsiednim stoliku dziewczyny,
ogólny śmiech, opowiada ktoś kawał,
a ja, milicjant, mam urodziny.
Błyszczy w kieliszku resztka „Stolicznej",
urodzinowy świąteczny łyk -
wypijcie kiedyś za tych z milicji,
za tych z milicji nie pije nikt...
Porzuciła mnie, znowu jestem sam,
rano mówię „cześć" temu z lustra,
dwie paprotki mam, parkę rybek mam,
a poza tym - gorzko i pusto.
Te urodziny... kto je wymyślił?
Pora do domu, do moich ryb...
Wypijmy wszyscy za tych z milicji,
za tych z milicji nie pije nikt.
|