M³ot cisn¹³em na kowad³o,
bo za przekroczony plan
za granicê od zak³adu
skierowanie dostaæ mam,
sadzê szybko zmy³em z cia³a,
zjad³em zimne p³otki dwie
i instrukcji wys³ucha³em,
co tam wolno, a co nie.
Ichni poziom trochê wy¿szy
jest ni¿ nasz,
wiêc by mi siê nie przytrafi³
jakiœ szpas,
da³ instruktor do czytania
broszur plik,
bym u obcych nie narazi³
siê na wstyd.
Mówi³ ze mn¹ jak brat z bratem:
- Za granic¹ ty siê strze¿,
strze¿ siê, bracie, demokratów
w polskim mieœcie Bangladeszt,
¿yj¹ tam na tak¹ mod³ê,
¿e ci dêba stanie w³os,
lecz zachowaj swoj¹ godnoœæ
i pamiêtaj, ¿eœ ich goœæ.
Bêd¹ wódk¹ ciê czêstowaæ -
odpór daj:
„Ja, koledzy demokraci,
tylko czaj!"
Bêd¹ pchaæ prezenty w ³apy -
unik zrób,
mów, ¿e my takiego ch³amu
mamy w bród.
W dobrobycie diet nie roztrwoñ,
oszczêdzanie - dobra rzecz,
tylko siê z tej oszczêdnoœci
tam nie zag³odŸ - czasem jedz,
wiedz, ¿e w czeskim Bukareszcie
obyczaje dziwne s¹:
raz us³yszysz: „Pijcie, jedzcie!",
kiedy indziej - „Poszo³ won!"
Oj, rozejrzê siê ja tam wœród
babskich cia³!
U¿ywanie mêsko-damskie
bêdê mia³!
Demokratka, mówi³ koleœ,
co siê zna,
jak us³yszy sk¹d ty jesteœ -
darmo da...
- Bur¿uazja tylko czeka,
to jest woda na jej m³yn,
trzymaj siê od bab z daleka,
nie zaczynaj, bracie, z tym,
tam agentki wabi¹ seksem,
lepiej spokój sobie daj,
w razie czego mów, ¿e z seksem
ju¿ upora³ siê nasz kraj. "
Kiedy zetkniesz siê tam z bab¹,
czujnoœæ zdwój:
w³o¿y taka na ten przyk³ad
mêski strój,
niby nic, a mo¿e granat
w spodniach mieæ:
nim odezwiesz siê do kogoœ -
sprawdzaj p³eæ!
Tutaj pytañ mia³em masê,
bo mnie wziê³a kwestia ta:
jak to sprawdzaæ? Mo¿e macaæ?
A je¿eli w mordê da?
Lecz instruktor tylko b¹kn¹³:
- ¯onê masz, to wiesz, jak jest.
Zrozumia³eœ? To w porz¹dku. -
I zasuwa dalej tekst.
„Zreferujê najwa¿niejsze
jeszcze raz:
do Bu³garów w Budapeszcie
jechaæ masz.
Bêdzie problem - temat zmieniæ.
Grunt to takt.
W mordê nie biæ. Wyt³umaczyæ
co i jak". "
Po co mi te demokraty,
ani brat ja im, ni swat,
lepiej dajcie m³ot do ³apy,
to przekonam ca³y œwiat;
jaki¿ ze mnie agitator,
ojciec kowal, kowal dziad...
Do Polaków w U³an Bator
nie pojadê, niech ich szlag!
Le¿ê z ¿on¹, spaæ siê nie chce:
- Duœka, wiesz,
na cholerê mi ten ca³y
Bangladeszt?
Przecie¿ ja siê nie nadajê,
jestem g³¹b,
ja tych ichnich obyczajów
ani w z¹b...
Duœka obok œpi jak anio³,
zakrêciwszy na noc w³os,
wreszcie g³osem rozespanym
odpowiada: - Ja mam doϾ,
ty mnie, Kola, nie denerwuj,
ty rozwodu chyba chcesz,
od dwudziestu lat bez przerwy
s³yszê tylko: "Duœka, wiesz..."
Obieca³eœ - czego stawiasz
oczy w s³up?
¯e ceratê mi tam kupisz.
No to kup!
Zaoszczêdzisz jak¹œ rupiê
albo lir,
i przywieziesz swojej ¿onie
souvenir!
Obejmujê Duœkê moj¹,
w sen zapadam z ciê¿kim ³bem,
œniê, ¿e w kuŸni kujê zbrojê,
potem tarczê, miecz i he³m,
za granic¹ s¹ stosunki,
od stosunków, tarczo, chroñ!
A w¹sate dwie Rumunki
wymierza³y we mnie broñ.
Œni³ mi siê cferaty zwój
koloru be¿,
i roj¹cy siê od szpiegów
Bangladeszt,
oj, pomieszkam u Rumunów
parê dni!
Ponoæ oni te¿ z Powo³¿a,
tak jak my...
Maj¹ baby te sposoby -
œciska, pieœci, roni ³zy,
³ata moj¹ garderobê,
odprowadza a¿ do drzwi...
¯egnaj, kuŸnio ukochana,
¿egnaj mi na jakiœ czas,
¿egnaj, produkcyjny planie,
przekroczony planie nasz!
Strzemiennego ¿eœmy pili
a¿ po brzask,
jeszcze w drodze na lotnisko
trz¹s³ mn¹ kac,
ja do trapu, a tu z ty³u
g³os jak bat:
- A có¿ wam tak, towarzyszu,
spieszno w œwiat?
|