Panowie, przerywamy grę,
te karty są znaczone!
Hrabia na stół podrzucił je,
nie widział pan, baronie -
o proszę, na walecie znak,
rozdanie się nie liczy!
Pan oszukuje, hrabio, tak!
Spotkamy się o świcie.
E, pański honor! Tyle wart,
co i te pańskie karty!
A tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
Naturellement, znaczony as!
Pan odda te brylanty!
Książę - panowie - proszę was
na moich sekundantów!
Po cóż ten urażony ton,
tak śmieszny u szulera,
no, panie hrabio - jaka broń?
Słuchamy - pan wybiera!
To nie da się obrócić w żart,
w tych sprawach nie ma żartów!
A tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
Czym sprawnie włada pańska dłoń?
Co panu odpowiada?
Panu pasuje - oh, pardon -
damskie dessous, nie szpada,
już wiem - rapiery! Bronią tą
walczyłem w stu bataliach!
Lecz pańska ulubiona broń
to ta znaczona talia!
Tym razem, hrabio, miałem fart,
pan złą wyciągnął kartę!
A tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
Panowie, sam potrafię wstać,
tylko ten stół się chwieje,
zadźgam hrabiego, psia go mać,
jak trochę wytrzeźwieję,
te, baron, milcz, a co mi tam,
to co, że służba patrzy?
Niech on mi powie, stary drań,
jak się te karty znaczy!
Zdradź, hrabio, sekret swoich kart,
no, nie bądź pan uparty!
A tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
Nie chce powiedzieć, podły tchórz!
Panowie, ręczę słowem -
jego.hrabina może już
uważać się za wdowę!
Mnie tam nie wnerwia byle co,
lecz za te sztuczki głupie
to ja naprawdę udźgam go
excusez-moi, w półdupek!
Będzie dokładnie właśnie tak,
jutro pan padniesz martwy!
A tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
I ciebie, książę, wyzwę też,
bo jesteś dla mnie szmata.
No, czego książę mordę drzesz?
Wielki arystokrata!
O, baron! Patrzcie, a ten skąd?
Idź pan, bo pana kopnę!
Do kogo mówię? Poszli won!
Spać mi się chce okropnie...
W marcowym słońcu grzał się świat,
był wtorek, albo czwartek -
a tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
...Wiem, hrabio, zachowałem się
niegodnie i grubiańsko,
lecz o pożyczkę prosić śmiem,
znając łaskawość pańską...
Chciałem już wtedy, podczas gry
z tym zwrócić się do pana,
ale zaszkodził szampan mi...
Nie znoszę wręcz szampana!
W marcowym słońcu grzał się świat,
był wtorek, albo czwartek -
a tam granicę akurat
przekraczał Bonaparte.
Mam pilny dług i pusty trzos,
przepraszam za zniewagi...
Pan może mój odmienić los,
ja pana, hrabio, błagam!
Mię powinienem wtedy pić,
ja wiem, mam głowę słabą...
ja - dureń? Co? Więc śmiesz mnie lżyć?
pan strzelasz pierwszy, hrabio!!!
|