W kraju buntów, łez i trosk,
w ponurej guberni
nie żałował chłopcu los
kolców ani cierni.
Krzywdy piołunowy smak
dobrze chłopak poznał,
cięgi zbierał, i to tak,
że bardziej nie można.
Pij truciznę do zatraty,
tego dobra mamy w bród,
jak by sznur się nie zaplatał,
zawsze się zaplecie w knut.
Kto przegrywa, musi iść
z torbami przez ramię,
życie jak pajęcza nić
rwie się pod palcami.
Tych zaś, którzy poszli w świat
szczodry i bogaty,
porwał, poniósł, cisnął wiatr
za więzienne kraty.
Nie wypuszczą, choćbyś płakał,
ściśnij zęby, cierp i milcz,
jak by sznur się nie zaplatał,
zawsze się uplecze w bicz.
Kraju smutny, w czym twój czar,
jakie w tobie piękno?
Szubienica, sznur na kark,
katarżnicze piętno.
A wisielcom sam ojczulek bies
gołe pięty liże,
kupa śmiechu, tak to jest,
ni pożyć ni wyżyć.
Nie jęcz, nie płacz, graj chojraka,
nie darują ci i tak,
jak by sznur się nie posplatał,
zawsze twój owinie kark.
Nocą słychać piły zgrzyt,
nie próżnują cieśle,
kat przychodzi skoro świt,
o wiele za wcześnie.
Machnij ręką, jeszcze czas,
do śmierci pożyjesz,
przygotują sznur w sam raz,
akurat na szyję.
Śpij spokojnie, na swój szafot
jeszcze się nie spóźnił nikt,
jakby sznur się nie posplatał,
zawsze się uplecie stryk.
|