Biegnę, biegnę, biegnę, słaniam się, potykam się o bieżnię, Nie mogę jeść, nie mogę spać, kielicha wypić też nie, A właśnie wypić miałbym chęć, niech to cholera weźmie, Lecz nie - bez końca biec, potykać się o bieżnię. A Gwinejczyk Sam Broke Jakby skrzydła miał u nóg, A jeszcze wczoraj kto tylko mógł Zapewniał, że ten cały Broke To nasz przyjaciel i nasz druh! Ładny przyjaciel, nie ma co, nie zwolni, nie pomoże, Gdy złapię drugi oddech, to Dogonię go być może! Po drugim trzeci musi przyjść, Przy czwartym wszystko będzie dobrze, A już przy piątym to jak nic Nadrobić straty zdążę! A tymczasem Sam Broke Formę ma jak młody bóg, A jeszcze wczoraj kto tylko mógł Zapewniał, że ten cały Broke To nasz przyjaciel i nasz druh! Maraton trwa, a ja mam dość, pot mi zalewa oczy, Gwinejczyk ciągle gna, psiakość, i nawet się nie spocił, Ciekawe, czyby też tak gnał gdzieś u nas na północy, Ten Broke, czy jak go tam zwał, ech, dać by w dziób swołoczy! Gdyby w nim tkwił sportowy duch, Toby się razem ze mną wlókł, Tak zrobiłby prawdziwy druh! To nie Sam Broke, ale Sam - wróg!!  
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1986