Żadna chmurka, żaden obłoczek Nie mąciły cieniem mej drogi, Lecz raz facet się napatoczył... Właśnie o nim teraz opowiem. - Pan zapewne, jak ja, do Wołogdy? - Do Wołogdy. A dzionek pogodny... Walizeczkę mam pełną gorzały, Proponuję mu więc jak należy: - Może damy, kolego, po małym? Zobaczymy, kto łeb ma mocniejszy! - Dobra - mówi. - Cholera z Wołogdą, Opijemy znajomość przygodną! Nie pamiętam już, kiedy mnie ścięło, On dolewał i ja dolewałem, Rozkręciłem się wręcz na całego: Kogoś kląłem, po kimś płakałem... Obudziłem się w mieście Wołogdzie, Lecz zabijcie - sam nie wiem gdzie. Potem śledztwo i kraty w celi, Sąd piorunem rozpatrzył sprawę, - Nie przejmujcie się - powiedzieli. Osądzili, nim wytrzeźwiałem.     Pięćdziesiąty ósmy - za zdradę... - Wyrok - mówią - damy łagodny... Gdybym wiedział, z kim chlam i jadę! Nie dojechałby, drań, do Wołogdy! Mieszka sobie wygodnie w tej swojej Wołogdzie, Za to ja - na Północy, a ta Północ - ho, ho, gdzie.. Czas zabliźnił dawniejsze rany, Ale wszystko, wszystko pamiętam I do bólu, do ścisku w krtani Pragnę spotkać tego faceta. Mieszka sobie wygodnie w tej swojej Wołogdzie, Za to ja - na Północy, a ta Północ - ho, ho, gdzie..
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1991