Żadna chmurka, żaden obłoczek
Nie mąciły cieniem mej drogi,
Lecz raz facet się napatoczył...
Właśnie o nim teraz opowiem.
- Pan zapewne, jak ja, do Wołogdy?
- Do Wołogdy. A dzionek pogodny...
Walizeczkę mam pełną gorzały,
Proponuję mu więc jak należy:
- Może damy, kolego, po małym?
Zobaczymy, kto łeb ma mocniejszy!
- Dobra - mówi. - Cholera z Wołogdą,
Opijemy znajomość przygodną!
Nie pamiętam już, kiedy mnie ścięło,
On dolewał i ja dolewałem,
Rozkręciłem się wręcz na całego:
Kogoś kląłem, po kimś płakałem...
Obudziłem się w mieście Wołogdzie,
Lecz zabijcie - sam nie wiem gdzie.
Potem śledztwo i kraty w celi,
Sąd piorunem rozpatrzył sprawę,
- Nie przejmujcie się - powiedzieli.
Osądzili, nim wytrzeźwiałem.
Pięćdziesiąty ósmy - za zdradę...
- Wyrok - mówią - damy łagodny...
Gdybym wiedział, z kim chlam i jadę!
Nie dojechałby, drań, do Wołogdy!
Mieszka sobie wygodnie w tej swojej Wołogdzie,
Za to ja - na Północy, a ta Północ - ho, ho, gdzie..
Czas zabliźnił dawniejsze rany,
Ale wszystko, wszystko pamiętam
I do bólu, do ścisku w krtani
Pragnę spotkać tego faceta.
Mieszka sobie wygodnie w tej swojej Wołogdzie,
Za to ja - na Północy, a ta Północ - ho, ho, gdzie..
|