Czemu wszystko nie tak, choć nie zmienił się świat,
błękit nieba wciąż pełen spokoju,
wszędzie zwykły bieg spraw, szun1i las, śpiewa ptak -
tylko on nie powrócił, padł w boju.
Niernz wiedliśmy spór, szliśmy w kłótnię jak w dym,
każdy twardo obstawał p rzy swoim -
clzisiaj wszystko bym dał, by móc kłócić się z nim,
ale jego już nie ma, padł w boju.
Łaził, golił się, jadł, wyśpiewywał na głos
zwrotki jakichś kretv óskich przebojów,
nie pozwalał mi spać, głośno chrapał co noc -
no a wczornj nie wrócił, padł w boju.
Nie w tym rzecz, że go brak, tylko czuję się tak,
jakby ktoś mnie przekroił na dwoje,
jakby płomieil ogniska zgasł, zdmuchnięty przez wiatr
mój przyjaciel nie wrócił, padł w boju.
Jak z niewoli na świat nagle wyrwał się maj,
cała ziemia w radosnym nastroju,
zapomniałem, spytałem: - Ty, masz skręta? To daj..."
Cisza. Przecież go nie ma, padł w boju...
Nie, polegli są tu, żyją z nami i w nas,
nasi martwi czuwają nad życiem,
w czystym niebie jak w wodzie przegląda się las,
drzewa stoją w przejrzystym błękicie.
Tyle miejsca w ziemiimce - łażę wciąż z kąta w kąt,
tak tu pusto, milcząco, nieswojo...
I wydaje się mri, że to ja, a nie on,
że to ja, a nie on padłem w boju.
|