I po co nam intrygi i dramaty, literatura, fikcja, wieczny falez? Ja za największe arydzieło świata twardo uważam kodeks karny nasz. Gdy dręczy mnie zmartwienie lub bezsenność albo rozsadza głowę ostry kac, po kodeks sięgam, coś wybieram w ciemno, i koniec, już nie mogę jeść ni spać! Kolegom rad nie udzielałem żadnych bo dobrze wiem, że nie słuchają rad, lecz na ich temat mam odnośny fragment: „Podlega karze do dziesięciu lat”. Ileż w tych słowach prawdy i prostoty, któryż by je wymyślić zdołał wieszcz, są w nich baraki, długie jak wyroki, rozróby, bójki, zdrada, krew i śmierć. Sto lat w pamięci zatrzeć nie potrafi tych stronic, ciężkich od brzemienia łez, cieszy mnie każda furtka w paragrafach, bo może zdoła ktoś tamtędy przejść. I serce bije mocniej, gdy znajomy artykuł przed oczami przemknie mi: a krew tak dudni, tak łomocze w skroni jak gliny, gdy pałkami walą w drzwi.
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1984