Spróbuję wam zaśpiewać coś w rodzaju rock’n’ rolla,
Ochrypły głos wyduszę ze zdartej płyty płuc,
Jak z tej, co na bazarze kupuje ją małolat,
By igłą gramofonu ebonit twardy pruć.
To rock and roll o lecie, co nie wydało plonów,
To rock and roll o czasie, co nie wyrówna strat,
To rock and roll o bracie, niewinnie osądzonym
I o rozstrzeliwaniach z tamtych lat.
Dogorywają płuca w ciasnocie swojej klatki,
Na zdjęciach rentgenowskich - śmierć małoobrazkowa,
Pylica i gruźlica - nagrody Pięciolatki!
Lecz będę żyć w nagraniach, chrypiących wciąż od nowa
To rock and roll o lecie, co nie wydało plonów,
To rock and roll o czasie, co nie wyrówna strat,
To rock and roll o bracie, niewinnie osądzonym
I o rozstrzeliwaniach z tamtych lat.
|