Nas dwóch, a ich ośmiu, w dodatku pod słońce;
Nie szkodzi, przetniemy im kurs,
Sierioża, uważaj, bo będzie gorąco -
Do dechy i palce na spust!
Zostanę do końca w powietrznym kwadracie,
Wbrew radom proporcji i liczb,
Osłania mnie dziś niezawodny przyjaciel,
To znaczy, że warto się bić!
Mam Niemca za sobą, lecz dostał po żebrach
I, dymiąc, poleciał na pysk -
Na szwabskich mogiłach i krzyż niepotrzebny,
Bo każdy na skrzydłach ma krzyż.
Ja „pierwszy”, ja „pierwszy”, messery za tobą,
Spróbuję od słońca je zajść,
Sierioża, uciekaj, pod skrzydłem masz ogień,
Pruj świecą do góry i zgaś!
Sierioża, co z tobą? Człowieku, ty płoniesz,
Jedyna szansa to skok!
Za późno - i mnie siedzi fryc na ogonie,
Taranem uderzę go w bok!
...
Ktoś inny z Niemcami policzy się potem,
Teraz nie ściga ich nikt -
Wzlatują dwie dusze jak dwa samoloty
I wciąż nierozłączny ich szyk.
Do raju wejdziemy, spytamy, gdzie kadry,
A gdy powita nas Pan,
Powiemy: - My chcemy do rajskiej eskadry,
Więc przyjmij nas, Boże, na stan!
I Trójcę poproszę, by prośbę spełniła,
Niech sprawi Syn, Ojciec i Duch,
By zawsze przyjaciel osłaniał mnie z tyłu,
Bo raźniej w wieczności we dwóch.
Bóg strzały i skrzydła nam wydać rozkaże,
Przydamy się tam jak nic!
A jeśli aniołów na Pan Bóg w nadmiarze,
Możemy w osłonie się bić.
Osłona rzecz ważna, gdy trzeba - pomoże,
Osłaniać - zaszczytna to rzecz;
Na Ziemi są tacy jak ja i Sierioża,
Ktoś musi ich chronić i strzec.
|