Sąsiad zjeździł Związek wzdłuż i wszerz,
coś tam kopie, czegoś szuka - nie wiem,
nie żebym zazdrościł - Boże strzeż!
Ale przykro mi i nieprzyjemnie.
U sąsiada w chacie plusz i sztruks,
żona w ciuchach, a co ciuch to droższy,
ja bym w Moskwie uran znaleźć mógł,
zarabiając taką kupę forsy!
Mam wrażenie, że ludziska łżą,
to jest duży cwaniak, nie geolog,
ma, co chce, kobita jest, pieniądze są -
no to czego szwęda się po polach?
Wczoraj w kuchni upadł ichni syn,
stłukł mi flaszkę-no to ja po tatę:
ja się tam nie grzeję byle czym,
lecz potrójnie policzyłem stratę.
Skoro sprzyja sąsiadowi łoś,
to niech łobuz ma za moją krzywdę,
przecież nie z zawiści, nie na złość,
ale żeby było sprawiedliwie.
Nie ma co, urządzę draniom bal,
wyprowadzą się raz dwa gdzieś dalej!
Z jakiej racji mają taki szmal,
kiedy mnie nie starcza na gorzałę?
|