- Wiec to wy? - Tak jest! - Powiedzcie, jak to było.
- Ledwo stałem, już nie miałem sił,
padał deszcz, wiał silny wiatr a potem się ściemniło
nie chciał odejść na trzy kroki w tił.
Gdy zawołałem "Stój, kto idzie?" - On się śmiał,
na strzał w powietrze krzyknął tylko: "Z bykaś spadł?"
wyszedłem z siebie, nie lubię takich głupstw,
wyplułem peta i nacisnąłem spust.
- Po co tyle łgać powiedzcie lepiej szczerą prawdę,
mogliście rozpoznać, tak, czy nie?
- Padał deszcz, we mgle nie mogłem widzieć zbyt dokładnie,
ostrzegałem głosem, kiedy szedł.
Gdy zawołałem "Stój, kto idzie?" - On się śmiał,
na strzał w powietrze krzyknął tylko: "Z bykaś spadł?"
wyszedłem z siebie, nie lubię takich głupstw,
wyplułem peta i nacisnąłem spust.
- Posłuchajcie - niestrudzenie męczył dalej śledczy -
Szeregowiec - prawda, albo sąd!
- Była straszna mgła, ns zimnie stałem i na deszczu -
powtarzałem setny raz pod rząd.
Gdy zawołałem "Stój, kto idzie?" - On się śmiał,
na strzał w powietrze krzyknął tylko: "Z bykaś spadł?"
wyszedłem z siebie, nie lubię takich głupstw,
wyplułem peta i nacisnąłem spust.
Będzie rok - ja swoich krzywd nie zapominam łatwo -
na kopalni żeśmy dali w gaz,
gadka była zwykła - trochę serio, trochę żartem,
byle do fajrantu zleciał czas.
Gdy chciałem szczerze, tak od serca - on się śmiał,
po pierwszym ciosie krzyknął tylko: "Z bykaś spadł?"
wyszedłem z siebie, nie lubię takich głupstw,
wyplułem peta i odrzuciłem nóż.
Na moje szczęście tamten jakoś się wywinął.
A tu? Oddałem przepisowy strzał.
Lał deszcz, było dokładnie jak w regulaminie,
Prosto się na posterunek pchał.
Gdy zawołałem "Stój, kto idzie?" - On się śmiał,
na strzał w powietrze krzyknął tylko: "Z bykaś spadł?"
wyszedłem z siebie, nie lubię takich głupstw,
wyplułem peta i nacisnąłem spust.
|