Rwę co tchu, naprężam wszystkie siły -
lecz na próżno, koniec wciąż ten sam,
otoczyli mnie znów, otoczyli
I ze śmiechem pędzą na strzał
Gdzieś zza drzew słychać huk wystrzałów -
tam myśliwi chowają się w cień,
a na śniegu tężeją pomału
wilki, które zmieniły się w cel
Krwawa obława trwa na wilki, trwa obława!
Na szare stado, co drapieżny łączy zew.
Szaleją psy, nagonki rośnie wrzawa,
czerwonych trzepot fladr i krwią zbroczony śnieg.
Choć nierówna to gra z wilkami,
nie drgnie strzelcom ni ręka, ni brew!
Ogrodzili nam wolność fladrami,
z zimną krwią biją pewnie zza drzew.
Wilk nie może naruszyć tradycji!
Pewnie małe, jeszcze ślepe tak,
wyssaliśmy z mlekiem wilczycy
stare prawo: „z daleka od fladr!”
Krwawa obława trwa na wilki, trwa obława!
Na szare stado, co drapieżny łączy zew.
Szaleją psy, nagonki rośnie wrzawa,
czerwonych trzepot fladr i krwią zbroczony śnieg.
Wielu czuło nasze kły na swej skórze,
przewodniku, odpowiedz więc nam -
czemu mkniemy ku zgubie jak tchórze,
Chociaż wiemy, że śmierć czyha tam?
Wilki muszą przestrzegać praw starych!
Zatem nadszedł czas śmierci mej.
Ten, któremu jestem dzisiaj pisany,
z pogardą już wziął mnie na cel
Krwawa obława trwa na wilki, trwa obława!
Na szare stado, co drapieżny łączy zew.
Szaleją psy, nagonki rośnie wrzawa,
czerwonych trzepot fladr i krwią zbroczony śnieg.
Starych praw jednak pęta zerwałem -
mknę za fladry, tak bardzo chcę żyć!
Tylko rad w ślad za sobą słyszałem
zaskoczonych myśliwych zły krzyk.
Rwę co tchu, wytężam wszystkie siły
Ale dziś koniec już nie ten sam!
Otoczyli mnie znów, otoczyli,
lecz tym razem to ja z nimi gram!
Krwawa obława trwa na wilki, trwa obława!
Na szare stado, co drapieżny łączy zew.
Szaleją psy, nagonki rośnie wrzawa,
czerwonych trzepot fladr i krwią zbroczony śnieg.
|