W cieniu wieczornych modlitw, w objęciach mam
W cieniu wojennych trofeów, zwycięskich sag
Rosły maluchy spragnione przygód i ran
Ciężko wzdychając od szarej nudy swych lat
Dzieci wiecznie złoszczą
ich lata i los
więc biliśmy ostro,
nie raz w ucho czy w nos
Mamy skrzętnie łatały
nam dziury na czas
A nas książki wciągały -
nasze opium dla mas
Oczy czasem chłodny zalewał nam pot
Od huku i dymu w dołku cisnęło nie raz
Do głów uderzała nieznana bitewna woń
kartki pożółkłe w przeszłość wabiły nas
I marzyło się nam otrzeć
pot i krew
W każdym wyciu słyszeć
bojowy zew
Poznać wagę rozkazów,
dowódców krzyk
Sens ataków i wozów
bojowych ryk
W kipiących kotłach dawnych spisków i zdrad
Tyle pożywki dla naszych maleńkich głów
Rolę tchórza, Judasza i zdrajcy w dziecięcych grach
Zawsze dostawał stary, zajadły wróg
My zaś ruszaliśmy
za zbójem w cwał
I serce ślubowaliśmy
każdej z dam
Rycerska my brać,
twarda jak głaz
Więc bohatera chciał grać
każdy z nas
Ale marzeniom rychło przychodzi kres
Gdy tyle bólu dokoła, gra kończy się
Spróbuj rozewrzeć martwą, ojcowską pięść
Dłoniom strudzonym stary odebrać miecz
Ciepły jeszcze miecz
mocno chwyć w garść
Zbroję ojców weź,
czy jej będziesz wart?
Co poczujesz? Czy strach,
czy przygody zew
Skosztuj jaki ma smak
prawdziwa krew
I gdy obok padnie zraniony druh
I twoją duszę gdy z bólu rozerwie krzyk
I poczujesz, że chciałbyś, aby z was dwóch
Martwy w boju upadł nie on, ale ty
Teraz wiesz - widziałeś
za straszną przyłbicą,
oko w oko spotkałeś
blade śmierci lico
Twarze fałszu i zła -
jak szkaradny ich wzrok
Wszystko niszczy do cna:
trupy, wrony - krok w krok
Jeśli hordy rąbałeś ojców mieczem złe
Jeśli pierś nadstawiałeś, w bitwy wchodząc krąg
Nie szczędząc potu, nie kryjąc łez
Dobre książki za młodu brałeś do rąk
Jeśli nie wiesz,
jak z noża smakuje kęs
Jeśli ręce umywasz,
gdy broni szczęk
i do walki nie wkraczasz,
gdy wróg jak sam czart,
musisz wiedzieć,
że jesteś niewiele wart
|