Nad krajem czerwień łun, pożary, dymu woń I ogni blask wirował, wciąż rozlewał się z przytupem A oto Czas i Los wskoczyły już na koń I pędzą w dal, naprzeciw kul Aż świat zatętnił bielą pól zbudzonych galopem A ślepe kule wciąż, szalone złe, spragnione, Choć konie niosły w skok, chciały dopaść nas co sił Spod kopyt tryskał żar, a podkowy rozpalone Unosząc w jutro szczęścia łut, padały w chłodny pył I lejce gibkie wiją się na boki Myśli zakręcone pędem, włosy skleił pot A wicher wiał, prostował mokre loki Pod czaszką rozplątując nerwów splot Upiorne nocne strachy rozproszył dobry brzask I Czas podjechał tuż, Fortuna aż się śmiała A jeźdźcy na swe szable wzięli pierwszy słońca blask Uskrzydlił ich pegaza cwał I jak poetom wenę dał Gonitwa przyspieszała... Nie widział tego świat - rumaki jak natchnione Kopyta grały tusz, a wokół bryzgów biel A kula ślepa, żądna krwi, gorąca i szalona Zmądrzała, ochłonęła ciut i częściej biła w cel Silniejszy kto? Wszak trup się ścielił gęsto I szybszy kto? Na swoją śmierć nie spóźnia się nikt A wicher szalał, zrywał z kości mięso I żar szkieletów studził chłodem swym Przed nami chwały smak, cierpieniom, ranom ukojenie Czas, co biegał w koło, po raz pierwszy mknie jak strzała „jutro” wymarzone wieszczy wszystkim upojenie Tak dobrze już - wróg jest tuż-tuż Druh strzemię w strzemię wzbija kurz Los mknie jak wiatr bez mała! Naiwną bladą Śmierć wywiedli sprytnie w pole Zamarła niczym słup, widząc dziki galop nasz Silniejszy kto? I szybszy kto? Los znów odwrócił role Czy uda nam się dziś nie krwią lecz rosą umyć twarz? Wiatr śpiewał wciąż smutniej i ciszej Los dostał w pierś na wylot, Czasu także żal Zabitych ciała i zabitych dusze Wiatry i konie unosiły w dal...
© Mariusz Synak. Tłumaczenie, 2022
© Mariusz Synak. Wykonanie, 2022