Nie lubię losu złych wyroków
I życie mi nie nudzi się
Nie lubię takiej pory roku
W której radośnie nie brzmi moja pieśń
Nie lubię cynizmu i oschłości
Nie wierzę w patos, a także brzydzę się
Gdy obcy ktoś z niezdrowej ciekawości
Przez ramię czyta listy me
Nie lubię mętnych spraw i rzeczy
Albo gdy rozmowę rwie mi gość
Nie lubię, gdy strzelają w plecy
I strzałom w potylicę mówię - dość!
Ja nienawidzę plotek w prasie - szczerze,
Rozterki i zaszczyty też mam gdzieś
Albo pod włos gdy ktoś mnie ciągle bierze
Lub gdy po mnie jadą jak żelazem po szkle
Nie lubię buty bez ludzkich uczuć cienia
Już lepiej, gdy gorąca porwie krew
I boli mnie, gdy honor w zapomnieniu
I gdy za honor potwarz brana jest
Gdy skrzydła łamią i kruszą kości
Współczucia we mnie nie ma, gdyż
Nie lubię gwałtu i bezsilności
I tylko szkoda Tego, co wziął krzyż
Nie lubię siebie, kiedy tchórzę
Gdy niewinnych biją - czuję złość
Nie lubię, gdy patroszą duszę
Tym bardziej, gdy pluje mi w nią ktoś
Nie lubię trybun i przemówień
Tam wodę z mózgów robią nam
Ja tego nigdy nie polubię
Nawet u progu wielkich zmian!
|