Rozpal piec, podrzuć drew do białości, tak marzył się biały dzień w mroku nar Rozpal tak, aby skruszył mi kości, by rozwiązał mi język pary żar Rozpal piec, banię grzej, gospodyni, może spiekę się w niej, niczym rak Gdzieś w kąciku razem z potem niech spłynie brud rozterek, ciężar tamtych lat Legnę plackiem, cały zmięknę jak glina, zimny chlust zamknie do wspomnień drzwi A tatuaż z czasów kultu Stalina w rytmie serca fioletem zacznie bić Rozpal piec, podrzuć drew do białości, tak marzył się biały dzień w mroku nar Rozpal tak, aby skruszył mi kości, by rozwiązał mi język pary żar Ile marzeń i drzew wytrzebionych, ilem poznał nieszczęść i tras Profil Wodza na piersi, z lewej strony, a na prawej Marinka en face Eh, za wiarę mą ślepą i chmurną niejeden garowałem w Raju rok Swą naiwność - młodzieńczą i durną na kopalni zamieniłem mrok Rozpal piec, podrzuć drew do białości, tak marzył się biały dzień w mroku nar Rozpal tak, aby skruszył mi kości, by rozwiązał mi język pary żar Dzień pamiętam - gdy nad ranem budząc ciszę zdążyłem krzyknąć bratu parę słów Potem mnie dwaj eleganccy towarzysze z Syberii na Sybir wieźli już Tam daleko, na odkrywce, w pieców żarze, łykając ostry dym i gorzkie łzy bliżej serca każdy chciał mieć tatuaże, żeby Wódz mógł lepiej słyszeć serca zryw Rozpal piec, podrzuć drew do białości, tak marzył się biały dzień w mroku nar Rozpal tak, aby skruszył mi kości, by rozwiązał mi język pary żar Ta opowieść budzi dziś zimne dreszcze, ale ciepło czyści myśli w głowie mej Z chłodu mgły, która złą skrywa przeszłość rozgrzewa mnie mokrej pary biel Obudziły się myśli pod czaszką - widzę dziś, że zbyt późno, rad nierad Mokrą brzózką z całych sił tnę wariacko po tej gębie, spadku mrocznych lat Rozpal piec, podrzuć drew do białości, tak marzył się biały dzień w mroku nar Rozpal tak, aby skruszył mi kości, by rozwiązał mi język pary żar
© Mariusz Synak. Tłumaczenie, 2022
© Mariusz Synak. Wykonanie, 2022