To ja - Jak, myśliwiec, podniebny chwat
W niebie, jak w domu się czuję
A ten, co w kokpicie za stery siadł
Myśli, że on tu poluje
W dzisiejszej walce jeden Junkers spadł
Z łatwością dałem mu w kość
A ten, co w kokpicie za stery siadł
Mnie męczy, mam go już dość.
Wczorajszej walki jeszcze noszę ślad
Ledwo sklepał mnie majster-dusza
A ten, co w kokpicie za stery siadł
Znowu do beczki mnie zmusza
Bomba z nieba śmierci niesie zew
Podobny ognistym gromom
A zdaje się, jej ogon nuci swą pieśń:
pokój waszym domom!
Z lewej Messerschmitt na trop mój wpadł
Uciekam w obłoków biel
Lecz ten, co w kokpicie za stery siadł
Leci taranem w cel
Co on wyprawia? Obu czeka nas śmierć!
Nie dla mnie dziś śmierci mrok
Przepisom, instrukcjom i fizyce wbrew
Odbijam gwałtownie w bok.
Ja lider, a za mną - niech mnie bije grad kul!-
Latamy w parach, wiadomo
Ten drugi zadymił i śpiewa rwąc w dół:
Pokój waszym domom!
Ten, który siedzi w kadłubie mym
Cienia szansy nie ma nawet pół
Lecz co to? Oszukał mnie, w pętlę wszedł i
ostro pikuje w dół
Na siebie rwie znów, do nóg spływa krew
Eh, wielki mi pilot-as,
Lecz drążkiem mnie zmusza, znów tłumię swój gniew
Przysięgam - ostatni raz!
Pokornym być nie chcę, służyć nie chcę mu już
lepiej będzie we wrak zmienić się
Ale co to? Nie słyszy, jak wścieka się puls?
Benzyna - ma krew już na dnie
Cierpliwość maszyny ma również swój kres
Nadeszła właśnie chwila ta,
A ten, co w kokpicie mój trzymał ster
rozbił czołem zegarów szkła
Nie żyje! Hura! Lecę wolny jak ptak
Silnik kaszlał, z głodu już wył
Ale co to? Pikuję, krwi w baku mi brak,
Opadam zupełnie z sił...
Żal, zwojowałem tak niewiele sam
Niech innym fart brzmi znajomo,
Na koniec i ja dla ziemi pieśń mam:
Pokój waszym domom!
|