Ucichły westchnienia i szept bliskich serc
Czułości przeszłość już skrywa
Coś ścina mnie w pół, chwytam kulę w pierś
Ostatnia głowę myśl mi przeszywa:
Nie dla mnie już nadejdzie wiosna
Kto inny włoży szynel mój
Lecz kiedy dzieci, dzieci tak wyrosły,
Że chłopcy już, synowie już odchodzą w bój?
“A po nas choć potop!” pomyślał ktoś i
Jak w przepaść dał nura z okopu
Lecz ja wyskoczyłem w ślad za nim, by
Nigdy więcej nie było potopu
Zamykam oczy, w ziemię wrosłem
Nie straszny już odłamków rój
Lecz kiedy dzieci, dzieci tak wyrosły
Że chłopcy już, synowie już odchodzą w bój?
Kto ruszy do boju, kto zmieni mnie dziś?
Kto weźmie ten bunkier na górze?
Ostatkiem sił chciałem, by był to ten typ
Który walczy w zbyt ciasnym mundurze
Choć stygnę, śmieję się radośnie -
Bo wiem, kto zajmie okop mój
Lecz kiedy dzieci, dzieci tak wyrosły,
Że chłopcy już, synowie już odchodzą w bój?
Wybuchy głuszyły dziś bicie serc
Lecz moje niczym dzwon się niesie
Bo koniec mój choć dziś końcem jest
To początek komuś przyniesie
Zamykam oczy, w ziemię wrosłem
Kto inny włoży szynel mój
Lecz kiedy dzieci, dzieci tak wyrosły,
Że chłopcy już, synowie już odchodzą w bój?
|