Raz w królestwie, prawie że idealnym,
Gdzie nie straszne wojny, klęski i mór
Nagle dzik pojawił się monstrualny,
Niczym bawół, albo byk, albo tur.
Król - astmatyk oraz gastryk rubaszny -
Tylko kaszlem wzbudzał strach u swych sług,
A tymczasem ów zwierz dziki i straszny
Jednych zjadał, drugich do lasu wlókł...
I król wówczas wydał w mig trzy dekrety:
Bestię - rzekł - pokonać trzeba dziś nam
Czy odważy na to się ktoś z socjety,
Czy też z gminu - rękę córki mu dam...
A w dotkniętym dopustem tym państwie
(Gdy tam wejdziesz, to na skos trzeba iść),
Na zabawach spędzał dni i pijaństwie
Były strzelec, lecz w niełasce już dziś.
Na podłodze legło bractwo na skórach,
Brzmiały pieśni, miód się lał, a tu masz...
Rozległ się donośny głos trubadura
I chwyciła strzelca królewska straż...
I król jemu wykaszlał: "Nie będę
Prawić ci morałów przemową tą,
Ale gdy pokonasz to bydlę wstrętne,
To księżniczkę weźmiesz za żonę swą".
Na to strzelec: "Coż, nagroda to marna!
Na beczkułkę portwajnu mam smak...
A księżniczki nie chcę, nawet za darmo -
A paskudę ja pokonam i tak..."
A król na to: "Bierz księżniczkę i chodu!
A jak nie - raz-dwa w loch wnet wtrącę cię,
W końcu, córka z królewskiego jest rodu!"...
Strzelec odrzekł: "Nawet zabij, lecz nie".
I gdy król wciąż ze strzelcem trwał w sporze,
Zjadł już potwór większość kobiet i kur
I przy samym zamku zaszył się w norze
Tenże sam, ów niby byk, niby tur...
W końcu wygrał spór, portwajnem się cieszył,
A paskudę zabił, po czym się zmył...
Tak księżniczkę razem z królem ośmieszył,
Przedni strzelec, co w niełasce wciąż był.
|