Przed wyjazdem w świat z Sowietów Wypełniamy moc blankietów, Lecz problemem jest nie to,- Ale, - niech was to nie dziwi - W grupie jedzie zawsze cywil - Nie wiesz kto. A na miesiąc przed wojażem Przechodzimy instruktaże Jak tam spędzać noce, dnie By mniej było bałaganu, By nie zmieniać później planu Nie, nie, nie! Gość w cywilu - chłopak ryży - Przedstawił mi się w Paryżu: "Będę z panem mieszkać - ja Iwan. Wychowałem się w Tallinie, Ale jestem Rosjaninem, Tak jak pan". Rozmowami mnie zabawiał, Swych sekretów nie wyjawiał, Zawsze chciał pomocnym być. Choć służbowo - czynił wiele By być moim przyjacielem I z drugimi w zgodzie żyć. Jadąc w Rzymie na wycieczkę Chciałem pobyć sam troszeczkę: Iwan w nocy pisał - teraz spał. Lecz on wcześniej, jak sam mawiał, Intensywnie boks uprawiał, Więc jak bym śmiał... Po śniadaniu, przed obiadem Wszędzie chodził za mną śladem, - Jakby nie miał spraw. Krok w krok. Aż pewnego dnia, przypadkiem, Zajrzałem w jego notatki - To był szok! Pisał on - taka cholera! - Że w Paryżu ja na mera Z pięściami rzuciłem się. Że mnie baby omotały, A zachodnie ideały Zwiodły mnie... W rezultacie, ów "kolega" Uznać może mnie za szpiega! ... Cóż to dla mnie znaczy, cóż? Znaczy to, że nie zaliczę Ja wyjazdu za granicę Nigdy już!...
© Leszek Michorowski. Tłumaczenie, 2022