Jak na trwogę dzwon rozkołysał noc ciężkich kroków stuk Zatem pora i nam tulić dzieci i ruszać im w ślad W gęstym mroku sznur koni już ciągnie nitkami dróg, starych dróg Unosząc swych jeźdźców w niepewną i krwawą dal. I choć dni przyszły złe, swoje szczęście, jak dawniej, tuż obok masz Strzemię w strzemię na wroga pędzimy, chcąc w garści je mieć Lecz w tej krwawej gonitwie zbyt często tracimy najlepszych z nas W dzikim cwale nie widząc, jak zimna kosi ich śmierć. Jeszcze długo blask ognisk i łuny budzić w nas będą strach Złowieszczo brzmieć będzie stuk ciężkich kamaszy o bruk Ryki czołgów i katiusz latami grzmieć będą w dziecięcych grach I ludzi wciąż dzielić będziemy: kto swój, a kto wróg. A kiedy już dymy opadną i wyschnie ostatnia łza I kiedy już konie zmęczone schowają się w cień I kiedy dziewczęta zamienią szynele na zwiewny płaszcz Po latach rozpaczy nadzieję przyniesie ten dzień.
© Mariusz Synak. Tłumaczenie, 2025
© Mariusz Synak. Wykonanie, 2025