Od dziejów zarania, od czasów spowitych mgłą Przed mrozem ku ciepłu unosi skrzydła swe ptak Czemu te ptaki na północ więc lecieć chcą Gdy na południe natura wytycza im szlak? Nie dla chwały wciąż na północ je niesie Bo pod skrzydłem gdy skończy się lód Lot zuchwały szczęście ptasie przyniesie Jak nagrodę za wielki ich trud A nam czego brakło, z oczu spędzało co sen? A nas co wygnało by ruszyć wśród dzikich fal? To zorzy polarnej pragnienie ciągnie nas, hen By cud ten zobaczyć choć raz – płyniemy wciąż w dal Wokół cisza, tylko mew ostre cienie Pustkę nam jedzą z rąk, tłumiąc lęk Lecz nagrodą za białe milczenie Z pewnością okaże się dźwięk Od dawna we śnie biały puch zapiera nam dech I biel śnieżnobiała spowija nas zewsząd jak mrok Choć wszystkie inne kolory zasypał nam śnieg To ciemny pas kontynentu przywróci nam wzrok Nasze gardła uwolni milczenie Rozwieje się słabość jak cień I nagrodą za noce zwątpienia Będzie wieczny, polarny dzień Północ to wolność, nadzieja i bezkresny krąg Śniegu dziewicza biel niczym życie bez kłamstw Oczu nam nie wydziobią chmary kruków i wron Biały horyzont nie znosi czarnych ich stad Kto odrzucił w trudnej chwili zwątpienie Przepowiedni nie słuchał kto złej Ten w nagrodę za osamotnienie Spotka kogoś na drodze swej
© Mariusz Synak. Tłumaczenie, 2025
© Mariusz Synak. Wykonanie, 2025